Zapraszam Was na mojego drugiego bloga (o ludziach)
http://heart-land-horse.blogspot.com/
sobota, 20 grudnia 2014
Jesabelle cd. Will'a
-Dobra będą na wigilię - Uśmiechnęłam się do uroczego wilka. Ponieważ panowała cisza zagadnął :
-Dobra, to zgadzasz się?
-Jasne!-Odpowiedziałam. Najpiękniejszy wilk zaprasza mnie na następne spotkanie a ja mam odrzucić?!- Pasuje ci 10?Oczywiście jeśli masz jakieś plany to...Zawsze możemy przełożyć r....Przyjacielskie spotkanie. Po przyjacielsku d~-~b - Zapytałam. Samiec chyba przytaknął, lecz było już późno, a ja już przysypiałam, pożegnaliśmy się i chyba powiedział : -Do następnego spotkania! Czy jakoś tak....Rano od razu pobiegłam nad rzekę i pływałam chyba godzinę! A dlatego, że usłyszałam kroki, szybko wpadłam pod wodę. Do licha! Zawsze mi się to udawało! Nie minęły 3 sekundy już się wynurzyłam. A to szkoda. Jednak...Tak to Will!
Szybko wypadłam wręcz z wody i przywitałam się z nim. A z racji, że szybko gdzieś poszedł, ja zaczęłam szukać jakiegoś ładnego kwiatka i sobie wpięłam we sierść. Przyszedł William i powiedział :
-
<Will?Fajna buźka?XD d~-~b>
-Dobra, to zgadzasz się?
-Jasne!-Odpowiedziałam. Najpiękniejszy wilk zaprasza mnie na następne spotkanie a ja mam odrzucić?!- Pasuje ci 10?Oczywiście jeśli masz jakieś plany to...Zawsze możemy przełożyć r....Przyjacielskie spotkanie. Po przyjacielsku d~-~b - Zapytałam. Samiec chyba przytaknął, lecz było już późno, a ja już przysypiałam, pożegnaliśmy się i chyba powiedział : -Do następnego spotkania! Czy jakoś tak....Rano od razu pobiegłam nad rzekę i pływałam chyba godzinę! A dlatego, że usłyszałam kroki, szybko wpadłam pod wodę. Do licha! Zawsze mi się to udawało! Nie minęły 3 sekundy już się wynurzyłam. A to szkoda. Jednak...Tak to Will!
Szybko wypadłam wręcz z wody i przywitałam się z nim. A z racji, że szybko gdzieś poszedł, ja zaczęłam szukać jakiegoś ładnego kwiatka i sobie wpięłam we sierść. Przyszedł William i powiedział :
-
<Will?Fajna buźka?XD d~-~b>
Od Shadow
Jezu... Czemu ta biała wadera cały czas nademną stoi? Poprostu się zmęczyłam. Byłam już żła że na mnie patrzy i spytałam:
-Czego chcesz?-
-Ja tylko chcę ci pomóc. Jestem Chase, a ty?-spytała ta biała.
-Shadow.-rzuciłam obojętnie.
-Ja tylko chcę ci pomóc.-mówiła.
-Ale a nie chcę.- warknęłam z odrazą i juz próbowałam wstać ale nagle znów upadłam.
-Nie możesz chodzić .Skręciłaś łapę.Jeśli chcesz mogę zawołać pare innych wilków i one zaniosą cię w bezpieczne miejsce.-zaproponowała mi wadera.
-Dobra.Ale i tak nie chcę się przyjaźnić. Nie znam cię i niewiem czy chcę cie poznać.-
-Narazie jesteś na mnie zdana.A teraz jeśli pozwolisz usiądę.-powiedziała Chase
-No dobra Chase,ale kim ty właściwie jesteś? Nie wyglądasz mi na zwykłego wilka.-zapytałam patrząc na nią z lekkim zaciekawieniem.
<Chase?>
-Czego chcesz?-
-Ja tylko chcę ci pomóc. Jestem Chase, a ty?-spytała ta biała.
-Shadow.-rzuciłam obojętnie.
-Ja tylko chcę ci pomóc.-mówiła.
-Ale a nie chcę.- warknęłam z odrazą i juz próbowałam wstać ale nagle znów upadłam.
-Nie możesz chodzić .Skręciłaś łapę.Jeśli chcesz mogę zawołać pare innych wilków i one zaniosą cię w bezpieczne miejsce.-zaproponowała mi wadera.
-Dobra.Ale i tak nie chcę się przyjaźnić. Nie znam cię i niewiem czy chcę cie poznać.-
-Narazie jesteś na mnie zdana.A teraz jeśli pozwolisz usiądę.-powiedziała Chase
-No dobra Chase,ale kim ty właściwie jesteś? Nie wyglądasz mi na zwykłego wilka.-zapytałam patrząc na nią z lekkim zaciekawieniem.
<Chase?>
piątek, 19 grudnia 2014
Od Abandonado cd. Ahiry
-Jestem kimś kogo nie musisz się bać.
Powiedziałem a po miom pysku ściekały krople krwi jelenia którego nie udało mi się zabić. Wadera patrzyła na mnie nadal przestraszona.
- Jestem Abandonado. A ty?
- J... Jestem... Ahira.
- No więc Ahiro powiedz mi czemu się tak jąkasz?
<Ahiro?>
Powiedziałem a po miom pysku ściekały krople krwi jelenia którego nie udało mi się zabić. Wadera patrzyła na mnie nadal przestraszona.
- Jestem Abandonado. A ty?
- J... Jestem... Ahira.
- No więc Ahiro powiedz mi czemu się tak jąkasz?
<Ahiro?>
czwartek, 18 grudnia 2014
Od Abandonado
Chodziłem po Puszczy. Nie chodziło mi o jakieś polowanie. Chciałem obejrzeć tereny watahy. Nie ma zawiele takich gdzie można się dobrze rozejrzeć. Jest dosyć mokro, ale to nie problem. Nagle usłyszałem, że coś zaczęło poruszać się w krzakach. Pomyślałem, że to sarna więc podszedłem cicho do krzaków. Skoczyłem i nie była to jednak sarna. Zobaczyłem, że to jakiś wilk z naszej watahy.
- Sorki. Nie chciałem na ciebie wpaść.
( Ktoś? )
- Sorki. Nie chciałem na ciebie wpaść.
( Ktoś? )
Od Demona cd. Chase
- Strasznie tu nudno... - mruknąłem. Popatrzyłem na zapatrzoną w kruka waderę.
- Wiem... - odpowiedziała po chwili. Potem słyszałem tylko ciszę. Milczałem. Nie wiedziałem, co powiedzieć, zrobić. Było po prostu nudno. Drzewa szumiały, wiatr wiał. I w zasadzie tyle.
Chase? Ni nic nie mogę wymyślić xd
- Wiem... - odpowiedziała po chwili. Potem słyszałem tylko ciszę. Milczałem. Nie wiedziałem, co powiedzieć, zrobić. Było po prostu nudno. Drzewa szumiały, wiatr wiał. I w zasadzie tyle.
Chase? Ni nic nie mogę wymyślić xd
Od Chase cd. Demona
- Dobrze - odparłam.
Szliśmy dalej w ciszy. Gałęzie ruszały się pod wpływem wiatru. Po chwili, usłyszałam kruka. Popatrzyłam - był cały czarny, jak z resztą każdy, ale wyróżniał się czymś - w zasadzie nawet nie wiedziałam czym. Po chwili odezwał się czarny basior:
<Demon>
Od Yoan'a
Byłem właśnie na polowaniu, a właściwie... chwile temu zabiłem sarnę i zajadałem się nią dużymi kęsami. Jej mięso było pyszane, jak każde należące do świeżo zabitej sarny. Ostatni, największy kawał mięsa trafił do mojego żołądka. Byłem już syty, bardziej sie nie najem. Mimo tego jednak odrywałem kolejne kawałki ciała zdobyczy - nie zjadałem ich jednak. Musze w końcu czymś sie podzielic z resztą...
Po paru minutach miałem przy sobie kilka całkiem sporych rozmiarów kęsów dla pozostałych z watahy. Dla każdego po jendym. Całe szczęście nie jest zbyt liczna. Zacząłem iśc radośnie w stronę jaskini pomrukując sobie piosenke pod nosem.
Nagle usłyszałem głośny huk, w okolicy jaskini watahy. Wszystkie ptaki wzbiły się spanikowane w powietrze. Kolejny sptrzał dochodzący z tego samego miejsca.
Wypuściłem z pyska mięso i rzuciłem się pędem ku źródle głosu. Co chwilę słyszałem ten sam głośny huk i... krzyki. Przyśpieszyłem, a z każdą chwilą odgłosy były coraz wyraźniejsze. Aż... ustały. Wszystko ustało. Cisza. Nawet wiatr ucichł. Nie było słychac nawet najcichszego szmeru. Zatrzymałem się by po chwili postawic kolejne niepewne kroki. Byłem juz bardzo blisko jaskini.
Kolejny huk, coś zaczęło biec, lecz w przeciwna stronę. Znów biegłem przepełniony strachem. Czułem jak mocno bije mi serce.
~"Już jestem na miejscu." - pomyślałem gdy wyskoczyłem zza krzaków. Nikt nie czekał przed norą jak to zwykle było. Pewnie wszyscy skryli się w jaskini słysząc ten hałas. Ruszyłem więc wciąż zdenerwowany do wnętrza nory.
- Wróciłem! - zawołałem radośnie. Nikt jednak nie odpowiedział... dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę, że nie mogą.
Wszyscy moi bliscy byli martwi. W ich oczach widac było jedynie przerażenie i strach, a ich ciała były całe podziurawione od kul z ludzkich strzelb. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu, nie potrafiłem się powstrzymac. Płakałem.
Płakałem tak przez bardzo długi czas... rozpacz po stracie rodziny doprowadziła mnie nieomal do śmierci. Jednak gdy tak płakałem, na miejsce smutku stopniowo wkradał się gniew i chęc zemsty, aż do chwili, wktórej strach całkowicie zniknął. W pewnym pomencie moje łzy po prostu uschły, a wargi sie zacisneły. Wstałem bez wydania ani jednego dźwięku i ruszyłem w podróż.
***
Obudziłem się.
~"Odynie... co za koszmar! Dlaczego nie mogę się pozbyc tego wspomnienia...!?" - wstałem i wyszedłem z jaskini. Rzecz jasna, na starcie ktoś musiał mnie zaczepic...
< Ktoś może chętny na bójkę? Tylko mi tu, kurna, nie pisac jacy to wy wspaniali wojownicy jesteście bo wyję msój Atame i osobiście wbije wam go w serce>
Po paru minutach miałem przy sobie kilka całkiem sporych rozmiarów kęsów dla pozostałych z watahy. Dla każdego po jendym. Całe szczęście nie jest zbyt liczna. Zacząłem iśc radośnie w stronę jaskini pomrukując sobie piosenke pod nosem.
Nagle usłyszałem głośny huk, w okolicy jaskini watahy. Wszystkie ptaki wzbiły się spanikowane w powietrze. Kolejny sptrzał dochodzący z tego samego miejsca.
Wypuściłem z pyska mięso i rzuciłem się pędem ku źródle głosu. Co chwilę słyszałem ten sam głośny huk i... krzyki. Przyśpieszyłem, a z każdą chwilą odgłosy były coraz wyraźniejsze. Aż... ustały. Wszystko ustało. Cisza. Nawet wiatr ucichł. Nie było słychac nawet najcichszego szmeru. Zatrzymałem się by po chwili postawic kolejne niepewne kroki. Byłem juz bardzo blisko jaskini.
Kolejny huk, coś zaczęło biec, lecz w przeciwna stronę. Znów biegłem przepełniony strachem. Czułem jak mocno bije mi serce.
~"Już jestem na miejscu." - pomyślałem gdy wyskoczyłem zza krzaków. Nikt nie czekał przed norą jak to zwykle było. Pewnie wszyscy skryli się w jaskini słysząc ten hałas. Ruszyłem więc wciąż zdenerwowany do wnętrza nory.
- Wróciłem! - zawołałem radośnie. Nikt jednak nie odpowiedział... dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę, że nie mogą.
Wszyscy moi bliscy byli martwi. W ich oczach widac było jedynie przerażenie i strach, a ich ciała były całe podziurawione od kul z ludzkich strzelb. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu, nie potrafiłem się powstrzymac. Płakałem.
Płakałem tak przez bardzo długi czas... rozpacz po stracie rodziny doprowadziła mnie nieomal do śmierci. Jednak gdy tak płakałem, na miejsce smutku stopniowo wkradał się gniew i chęc zemsty, aż do chwili, wktórej strach całkowicie zniknął. W pewnym pomencie moje łzy po prostu uschły, a wargi sie zacisneły. Wstałem bez wydania ani jednego dźwięku i ruszyłem w podróż.
***
Obudziłem się.
~"Odynie... co za koszmar! Dlaczego nie mogę się pozbyc tego wspomnienia...!?" - wstałem i wyszedłem z jaskini. Rzecz jasna, na starcie ktoś musiał mnie zaczepic...
< Ktoś może chętny na bójkę? Tylko mi tu, kurna, nie pisac jacy to wy wspaniali wojownicy jesteście bo wyję msój Atame i osobiście wbije wam go w serce>
środa, 17 grudnia 2014
Od Misao cd. Will'a
Basior wstał,by po chwili odwrócić się do mnie.
-Może pokarzesz mi jakieś inne drzewo?-spróbowałem być miły.
-Jasne-uśmiechnęłam się. Wiedziałam,że mój humor zmieniał się z sekundy na sekundę.
Pewnie go to dziwiło,ale taka już jestem.-Chciałbyś się ze mną przejść na wzgórze? Tylko ja znam to miejsce,jest tam dużo cienia i piękny widok.
<Will?>
-Może pokarzesz mi jakieś inne drzewo?-spróbowałem być miły.
-Jasne-uśmiechnęłam się. Wiedziałam,że mój humor zmieniał się z sekundy na sekundę.
Pewnie go to dziwiło,ale taka już jestem.-Chciałbyś się ze mną przejść na wzgórze? Tylko ja znam to miejsce,jest tam dużo cienia i piękny widok.
<Will?>
Od Yoan'a cd. Ayry
- To zależy od zwierzyny. - powiedziałem i obniżyłem swój poziom ponieważ dzik się do nas zblizył. Zanim sie obejrzałem, wadera już wyskoczyła z ukrycia i zaczęła atak. Dzik natomiast był gotowy sie bronic. Rozpoczął szarżę nieomal trafiając Ayrę. Przyłączyłem się do walki.
- Pewnie... rzucaj się na silniejszego... - zwróciłem się do wilczycy i przeskoczyłem nad biegnącym ku mnie dzikiem. Wskoczyłem mu na grzbiet, a zwierze zaczęła się dośc silnie szamotac. Nie puszczałem go jednak, a coraz bardziej raniłem pazurami i zębami. W końcu dzik opadł z sił i ledwo trzymał sie na nogach. Pozwoliłem Ayrze zadac śmiertelny cios.
<Ayra?>
- Pewnie... rzucaj się na silniejszego... - zwróciłem się do wilczycy i przeskoczyłem nad biegnącym ku mnie dzikiem. Wskoczyłem mu na grzbiet, a zwierze zaczęła się dośc silnie szamotac. Nie puszczałem go jednak, a coraz bardziej raniłem pazurami i zębami. W końcu dzik opadł z sił i ledwo trzymał sie na nogach. Pozwoliłem Ayrze zadac śmiertelny cios.
<Ayra?>
Od Ayry cd. Yoan'a
-Oczywiście-rzekłam do basiora.Przeszedliśmy się trochę dalej i zauważyliśmy dość dobrego Dzika. Zapytałam czy właśnie go upolujemy a on się zgodził.
-Jakim sposobem najbardziej lubisz polować?-mówiąc to spojrzałam na dzika i przygotowywałam się do skoku.
-Ja uwielbiam to robić z zaskoczenia że ofiara ma minimalne szanse na ratunek ,ale bardziej wole gonić za nią aż się zmęczy-rzekłam
Yoan?
-Jakim sposobem najbardziej lubisz polować?-mówiąc to spojrzałam na dzika i przygotowywałam się do skoku.
-Ja uwielbiam to robić z zaskoczenia że ofiara ma minimalne szanse na ratunek ,ale bardziej wole gonić za nią aż się zmęczy-rzekłam
Yoan?
Od Will'a cd. Jesabelle
-Podzękuję - uśmiechnąłem się delikatnie - właśnie wróciłem z polowania więc jestem napchany po brzegi. Może następnym razem, co ty na to? - mój uśmiech się poszerzył.
Wilczyca na pierwszy rzut oka była miła i urocza na swój sposób. Trochę było mi głupio odrzucać jej propozycje, ale mój brzucho nie pomieścił by nawet chrząstki, a nir chce się pochorować z przejedzenia. Miałem jedynie nadzieje, że nie ma mi tego za złe i przyjmie propozycje następnego spotkania.
<Bell? :3 >
Wilczyca na pierwszy rzut oka była miła i urocza na swój sposób. Trochę było mi głupio odrzucać jej propozycje, ale mój brzucho nie pomieścił by nawet chrząstki, a nir chce się pochorować z przejedzenia. Miałem jedynie nadzieje, że nie ma mi tego za złe i przyjmie propozycje następnego spotkania.
<Bell? :3 >
Od Will'a cd. Ayry
- Chciałem nieco pozwiedzać... - odpowiedziałem skromnoe rozglądając się po okolicy - Chciałem mieć tą przyjemność za sobą... Nie ma to jak poznawanie nowych miejsc, choć szkoda, że można to robić tylko raz - westchnąłem nieco zawoedziony. Zawsze zostawało mi szukanie jakiś nor czy jaskiń w których mógłbym posiedzieć nieco dłużej niż zazwyczaj.
<Ayra? >
<Ayra? >
Od Will'a cd. Misao
- Hooo? - uniosłem jedną brew w geście zaskoczonia. Przed chwilą gadała coś pogodnie i nie zwracała uwagi gdzie ka leżę, a teraz mi grozi? - Dobra dobra... Już se idę znaleźć lepsze drzewo - mruknąłem z udawanym rozrzaleniem. Wstałem mozolnie, przeciągnąłem się aż poczułem chrupięcie w karku po czym chwiejnym krokiem wyszłem z przyjemnego cienia. Fala promieni słońca od razu sprawiła, że chciałem zawrócić. Nie ważne czy połamała by mi łapy. Cień jest dobry, słońce nie.
<Misao? >
<Misao? >
Od Demona cd. Chase
- Nie wiem, czy dziękować, czy nie - zaśmiałem się. Po chwili zapadła cisza. - Nudzi ci się? - spytałem.
- Taa... - mruknęła.
- Wracamy? - spytałem.
Chase? Wena mi zwiała >.<
- Taa... - mruknęła.
- Wracamy? - spytałem.
Chase? Wena mi zwiała >.<
Od Ahiry
Szłam szybko. Wręcz uciekałam przed nim. Nie widziałam nic. Był blisko. Gonił. Nagle dopadł swoją ofiarę. Złapał... I zaczął dusić. Wyrywała się.
***
Poczułam na swoim ramieniu łapę
- Kkim t ty jesteś?- zapytałam.
< Ktoś??>
***
Poczułam na swoim ramieniu łapę
- Kkim t ty jesteś?- zapytałam.
< Ktoś??>
wtorek, 16 grudnia 2014
Od Chase cd. Demona
-Szczerze? - uśmiechnęłam się ponownie - lepiej wyglądasz niż flirujesz.
Zaśmiał się cicho.
<Demon? Brak weny ;__;>
Od Demona cd. Chase
- Gdybym cię dłużej znał, to bym ci coś powiedział. - zaśmiałem się cicho.
- Powiedz - zaśmiała się Chase
- Nie - uśmiechnąłem się głupawo.
- Powiedz - nalegała.
- Nie uda ci się mnie przekonać. - zaśmiałem się, ale gdy popatrzyłem w jej oczy, przełamałem się. - No dobra... To wszystko tutaj jest piękne, ale ty... - urwałem. - Ty jesteś piękniejsza... - dokończyłam bardzo cicho.
Chase?
- Powiedz - zaśmiała się Chase
- Nie - uśmiechnąłem się głupawo.
- Powiedz - nalegała.
- Nie uda ci się mnie przekonać. - zaśmiałem się, ale gdy popatrzyłem w jej oczy, przełamałem się. - No dobra... To wszystko tutaj jest piękne, ale ty... - urwałem. - Ty jesteś piękniejsza... - dokończyłam bardzo cicho.
Chase?
Od Chase cd. Demona
- Jak tu pięknie - uśmiechnęłam się.
Chyba to pierwszy uśmiech, który był szczery, w całym moim życiu.
Basior, pokiwawszy głową, odwzajemnił mój czyn.
Popatrzyłam się w małe ciała niebieskie, znajdujące się na niebie. Białe gwiazdy, świeciły dzisiaj wyjątkowo mocno.
<Demon?>
Od Demona cd. Chase
- Bywa. - zaśmiałem się. Chase przewróciła oczami.
- Nudzi mi się... - mruknęła.
- Chodź, przejdziemy się. - powiedziałem i ruszyłem przed siebie, a wadera powędrowała za mną. Nie patrzyłem na nią, tylko na pustkę przed sobą. Tak, tylko pustkę widziałem, chodź było tam wiele drzew. Jakoś instynktownie omijałem wszystkie drzewa. Cisza była przyjemna, nic mnie nie wyrywało. I dobrze. Nagle usłyszałem głos Chase.
-...
Chase? Co powiedziałaś?
- Nudzi mi się... - mruknęła.
- Chodź, przejdziemy się. - powiedziałem i ruszyłem przed siebie, a wadera powędrowała za mną. Nie patrzyłem na nią, tylko na pustkę przed sobą. Tak, tylko pustkę widziałem, chodź było tam wiele drzew. Jakoś instynktownie omijałem wszystkie drzewa. Cisza była przyjemna, nic mnie nie wyrywało. I dobrze. Nagle usłyszałem głos Chase.
-...
Chase? Co powiedziałaś?
Od Chase cd. Demona
- Może zostać - odpowiedziałam obojętnie - w końcu się rozłoży.
Uśmiechnął się irytująco.
- Wnerwiasz mnie tym uśmieszkiem - warknęłam.
Chociaż chwilę potem, żałowałam tego.
<Demon?>
Od Yoan'a cd. Ayry
- Są wszędzie, a gonią każdego kto nie jest jednym z nich... choc... w sumie, swoich też czasami gonią. Jak zobaczą zwierze to po prostu je atakują. Ale swoich psów jakos nie zabijają... ale mniejsza. Polowanie? - zaproponowałem.
<Ayra?>
<Ayra?>
Od Misao cd. Will'a
-Tak,nazywam się Misao-warknęłam.-A ty leżysz pod moim drzewem.Nie wiem czy wiesz,że w tej watasze wszyscy wiedzą,że to drzewo oraz jaskinia obok niego należą do mnie.
Więc zjeżdżaj zanim połamię ci łapy.
<Will?>
Więc zjeżdżaj zanim połamię ci łapy.
<Will?>
Od Ayry cd. Yoan'a
-No dobre porównanie..-uśmiechnęłam się
-Dzięki -rzekł.Cisza znów nas zawitała .
-Skąd oni są?I czemu cię gonią?futerka chcą czy co?
<Yoan? Weź..ja nwm co napisać xd >
-Dzięki -rzekł.Cisza znów nas zawitała .
-Skąd oni są?I czemu cię gonią?futerka chcą czy co?
<Yoan? Weź..ja nwm co napisać xd >
Od Ayry cd. Will'a
-Ayra-powiedziałam z uśmiechem-możesz mi mówić Ay
-A ok-powiedział Will.Staliśmy tak przez jakiś czas cicho a ja rzekłam
-Czemu tu przyszedłeś?rzadko kto tu przychodzi...
<Will?>
-A ok-powiedział Will.Staliśmy tak przez jakiś czas cicho a ja rzekłam
-Czemu tu przyszedłeś?rzadko kto tu przychodzi...
<Will?>
Od Yoan'a cd. Ayry
- Gonił mnie przez pareset metrów ze swoimi głupimi kundlami. Jak tak za mna ganiali to trafiłem do tej watahy. Więcej to ich zapewne jest... ale co mnie to obchodzi? - powiedziałem. - niech sobie będą. Ja i tak przy każdej okazji ich morduję. Są jak wszy, a wszy trzeba tępic.
< Ayra? Ty se możesz to ja też>
< Ayra? Ty se możesz to ja też>
Od Ayry cd. Yoan'a
-Nie...no ok..-powiedziałam i dodałam-ale mogłeś też mi coś zostawić-lecz wilk nie odpowiedział mi.Szliśmy w ciszy ale ja przerwałam
-Skąd go znasz?jest ich więcej?trzeba coś z tym zrobić!
<Yoan?nie mam weny.. >
-Skąd go znasz?jest ich więcej?trzeba coś z tym zrobić!
<Yoan?nie mam weny.. >
Od Jesabelle cd. Will'a
Pewnego dnia,jeszcze nad ranem...Z resztą,po co opisywać ten dzień...? Był taki jaki jest zawsze 16 grudnia ^-.-^,Gdy zobaczyłam owego basiora. Był on dobrze zbudowany,lecz nie ohydnie piękny,bo jak takiego zobaczę,od razu uciekam...Ta...Mniejsza. Spróbowałam zagadnąć:
-Hej,jestem Belle.Tak,Belle.-Rzekłam. Basior skinął głową na przywitanie.
-Ja jestem William,ale proszę,mów mi Will.
-Will...Ok zapamiętam. Jesteś tu nowy?-Zapytałam.
-Tak,ale chyba tereny już znam.-Uśmiechnął się. Zrobiłam tak samo.
-Chyba...? Haha!.-Zachichotałam.
-A ty...?
-Ale co?-Zapytałam.
-No...Jesteś tu nowa?
-A jak ci się zdaje..?Jak tu dołączyłam,ty już tu byłeś. Więc na ogół...Jestem tu nowa.-Otworzyłam jeszcze usta. Nwm Czemu,ale miałam jeszcze coś do powiedzenia... Więc spełniłam swoją potrzebę i zapytałam :
-Lubisz zające?-Zapytałam.
-E...Co?
-Eh..tak dziwnie zabrzmiało-Zarumieniłam się - Ale mam w jaskini jeszcze dwa zające. Chcesz?
<Will?>
-Hej,jestem Belle.Tak,Belle.-Rzekłam. Basior skinął głową na przywitanie.
-Ja jestem William,ale proszę,mów mi Will.
-Will...Ok zapamiętam. Jesteś tu nowy?-Zapytałam.
-Tak,ale chyba tereny już znam.-Uśmiechnął się. Zrobiłam tak samo.
-Chyba...? Haha!.-Zachichotałam.
-A ty...?
-Ale co?-Zapytałam.
-No...Jesteś tu nowa?
-A jak ci się zdaje..?Jak tu dołączyłam,ty już tu byłeś. Więc na ogół...Jestem tu nowa.-Otworzyłam jeszcze usta. Nwm Czemu,ale miałam jeszcze coś do powiedzenia... Więc spełniłam swoją potrzebę i zapytałam :
-Lubisz zające?-Zapytałam.
-E...Co?
-Eh..tak dziwnie zabrzmiało-Zarumieniłam się - Ale mam w jaskini jeszcze dwa zające. Chcesz?
<Will?>
Od Demona cd. Chase
- Też nie jestem głodny. - mruknąłem. Zapadła cisza. Patrzyłem w dal, między drzewa. Lubiłem patrzyć się w dal. To mnie uspokajało. Nagle Chase przerwała tą ciszę i cały spokój.
- To co z tym jeleniem zrobimy? - spytała.
- Oddamy stadu. A co, mamy ją tu zostawić? - mruknąłem. Znów zapadła cisza. Tym razem patrzyłem na Chase.
Chase?
- To co z tym jeleniem zrobimy? - spytała.
- Oddamy stadu. A co, mamy ją tu zostawić? - mruknąłem. Znów zapadła cisza. Tym razem patrzyłem na Chase.
Chase?
Od Will'a cd. Ayry
- Spory ten teren - mruknąłem pod nosem pełen zachwytu. Uwielbiałem to. Łaziłem bez sensu oglądając wszystko co mi się rzuciło w oczy. Tyle do zwiedzania i oglądania. Raj dla mych oczu i duszy. Zbliżałem się w okolice bramy oraz przepięknej polany usianej wysoką trawą oraz kwiatami. Byłem sam... A przynajmniej miałem takie wrażenie puki nie odezwał się jakiś kobiecy głos gdzieś z trawy.
-Witam- odpowiedziałem na powitanie. Dopiero teraz ujrzałem sylwetkę wadery w zaroślach. - Jestem Will, a ty pewnie jesteś.... - zawahałem się. Do dnia dzisiejszego starałem się zapoznać z wszystkimi imionami, ale jak na złość zawsze zapominałem kiedy było to potrzebne.
<Ayra? >
-Witam- odpowiedziałem na powitanie. Dopiero teraz ujrzałem sylwetkę wadery w zaroślach. - Jestem Will, a ty pewnie jesteś.... - zawahałem się. Do dnia dzisiejszego starałem się zapoznać z wszystkimi imionami, ale jak na złość zawsze zapominałem kiedy było to potrzebne.
<Ayra? >
Od Will'a cd. Misao
Leżałem se w spokoju, pod cieniem jednego z drzew. Słońce jak to ognista gwiazda obdarywała nas swoim ciepłem, ale jak zwykle nieco przesadza. Takie dni sprawiały, że mógłbym spać przez resztę życia i nic by mnie nie obudziło. To właśnie lubie w taki skwar- cień, sen i własny świat.
Resztkami woli utrzymywałem powieki otwarte. Byłem na granicy świadomość, a głos jakiejś wilczycy sprowadził mnie spowrotem na ziemię. Nie docierało do mnie co mówi, ale to było coś o watasze.
- Ty to Misao... Prawda? - spytałem się przecierając oczy prawą łapą. Kojarzyłem ją ze słuchu... I tylko tyle.
<Misao? >
Resztkami woli utrzymywałem powieki otwarte. Byłem na granicy świadomość, a głos jakiejś wilczycy sprowadził mnie spowrotem na ziemię. Nie docierało do mnie co mówi, ale to było coś o watasze.
- Ty to Misao... Prawda? - spytałem się przecierając oczy prawą łapą. Kojarzyłem ją ze słuchu... I tylko tyle.
<Misao? >
Od Will'a cd. Chase
- Watahy? - powtórzyłem nieco zaskoczony. W okolicy nie wyczułem żadnych oznak, że ten teren jest zamieszkany prze jakieś wilki, a tym bardziej stado. - I mam rozumieć, że ta wataha ma tereny właśnie tu gdzie stąpamy...?
- mhm... - mruknęła wilczyca patrząc non stop przed siebie.
Wataha... Kiedy to ja odłączyłem się od swojej? Bodajże rok, ale kto by tam liczył. Od tego czasu nie miałem kontaktu z nikim i szczerze mówiąc zaczęło mi to doskwierać. Przez rok gadać tylko do siebie, ofiary czy innych zwierząt takich jak ptaki czy wiewiórki. W depresje można wpaść.
- Zwą mnie Will i chciałbym porozmawiać z alfą jeśli bym oczywiście mógł-skinąłem lekko głową na znak grzeczności, ale wilczyca nadal nie patrzyła mi w oczy. - Em... Mógł bym, prawda? - upewniłem się czy usłyszała.
<Chase?>
- mhm... - mruknęła wilczyca patrząc non stop przed siebie.
Wataha... Kiedy to ja odłączyłem się od swojej? Bodajże rok, ale kto by tam liczył. Od tego czasu nie miałem kontaktu z nikim i szczerze mówiąc zaczęło mi to doskwierać. Przez rok gadać tylko do siebie, ofiary czy innych zwierząt takich jak ptaki czy wiewiórki. W depresje można wpaść.
- Zwą mnie Will i chciałbym porozmawiać z alfą jeśli bym oczywiście mógł-skinąłem lekko głową na znak grzeczności, ale wilczyca nadal nie patrzyła mi w oczy. - Em... Mógł bym, prawda? - upewniłem się czy usłyszała.
<Chase?>
Od Yoan'a
W oczy świeciło mi oślepiające słońce. Nie miałem jednak najmniejszej ochoty się budzic więc jedynie obróciłem się an drugi bok i ponownie zasnąłem. Obudziło mnie dopiero przerażające warczenie...
Poprawka. To tylko mój brzuch. Byłem głodny, nie miałem więc, niestety, innego wyboru jak wstac i pujśc na polowanie. Nie dadzą się porządnie wyspac... tylko po czym jestem taki wykończony? Nie mam pojęcia ale to musiała byc niezła impreza skoro jestem aż tak poadnięty!
Wygramoliłem się z jaskini, a chłodny wiatr od razu "walnał" mnie po pysku. Zacząłem węszyc i na szczęście prędko znalazłem trop, co prawna był to jedynie królik ale to zawsze coś. Na parę dodatkowych godzin snu - wystarczy.
Wszystko by się udało gdyby nie te przeklęte nory, któych jest w lesie od groma. Jak zawsze, zając zdołał do jednej z nich wskoczyc. Za choIerę go nie zdobędę... znalazłem sobie więc inny trop, należący do łosia. Nic lepszego nie mogło się przytrafic. Wielki ssak parzystokopytny z ogromnym porożem na zmęczonego wilka. Fantastycznie! [Sarkazm, kur**]
Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz! Nawet prawie go miałem, ale znowu wielka porażka. Tym razem jednak zdobycz nie uciekła, a podkradł mi ja jakiś wilk. Konkretniej? Czarna wadera.
- To był mój łoś! - wrzasnąłem wściekły.
< Shadow?>
Poprawka. To tylko mój brzuch. Byłem głodny, nie miałem więc, niestety, innego wyboru jak wstac i pujśc na polowanie. Nie dadzą się porządnie wyspac... tylko po czym jestem taki wykończony? Nie mam pojęcia ale to musiała byc niezła impreza skoro jestem aż tak poadnięty!
Wygramoliłem się z jaskini, a chłodny wiatr od razu "walnał" mnie po pysku. Zacząłem węszyc i na szczęście prędko znalazłem trop, co prawna był to jedynie królik ale to zawsze coś. Na parę dodatkowych godzin snu - wystarczy.
Wszystko by się udało gdyby nie te przeklęte nory, któych jest w lesie od groma. Jak zawsze, zając zdołał do jednej z nich wskoczyc. Za choIerę go nie zdobędę... znalazłem sobie więc inny trop, należący do łosia. Nic lepszego nie mogło się przytrafic. Wielki ssak parzystokopytny z ogromnym porożem na zmęczonego wilka. Fantastycznie! [Sarkazm, kur**]
Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz! Nawet prawie go miałem, ale znowu wielka porażka. Tym razem jednak zdobycz nie uciekła, a podkradł mi ja jakiś wilk. Konkretniej? Czarna wadera.
- To był mój łoś! - wrzasnąłem wściekły.
< Shadow?>
Od Yoan'a cd. Ayry
Faktycznie, było tu całkiem... ładnie, ale mi takie rzeczy jakos nigdy zbytnio nie imponowały. Zdecydowanie bardziej zainteresował mnie zapach, a którym nie przepadam.
Popchnąłem waderę w krzaki i sam się w nich schowałem.
- Co ty... - nie dokończyła, w miejscu w którym przed chwilą staliśmy pojawił się człowiek. Ten sam, który gonił mnie gdy trafiłem na tereny watahy. NIe zapomnę tej paskudnej gęby, to na pewno on. - zwiwamy! - rzuciła Ayra jednak ja zatrzymałem.
- Co ty... wolę się zabawic - zaśmiałem się pod nosem i wyskoczyłem z zarośli na wprost człowieka. Przestraszył się i odruchowo zrobił krok do tyłu. Sięgnął po broń, jednak nie miał jej przy sobie... psów nie wyczuwałem. Zawarczałem i zacząłem zbliżac się do niego.
- Zajdź go. - powiedziałem do wilczycy, a ta zadziwiająco szybko wykonała rozkaz. Stanęła za nim, a ja jeszcze bardziej się zbliżyłem.
Skok i wrzask. Minęło zaledwie kilka sekunt i człowiek leżał ledwo zywy na ziemii. Wykrwawiał się.
- A nie mówiłem ci co będzie kiedy spotkam cię bez broni? - zwróciłem się do niego... szkoda, że ludzie nas nie rozumieją. Wiedziałby wtedy, że juz się spotkaliśmy. Oni nie widzą różnicy między wilkami, dla nich każdy z nas jest identyczny. Ślepi idioci. Znów się uśmiechnąłem na widok mężczyzny. Rzygnał krwią na moją łapę i cos wymamrotał, nie dosłyszałem lecz się tym nie przejąłem.
- Idziemy? - spytałem Ayry.
- Zostawisz go tak na wpół zywago? - zdziwiła się.
- Tak, czemu by nie?
<Ayra? Musiałam dodac jakąś akcję...>
Popchnąłem waderę w krzaki i sam się w nich schowałem.
- Co ty... - nie dokończyła, w miejscu w którym przed chwilą staliśmy pojawił się człowiek. Ten sam, który gonił mnie gdy trafiłem na tereny watahy. NIe zapomnę tej paskudnej gęby, to na pewno on. - zwiwamy! - rzuciła Ayra jednak ja zatrzymałem.
- Co ty... wolę się zabawic - zaśmiałem się pod nosem i wyskoczyłem z zarośli na wprost człowieka. Przestraszył się i odruchowo zrobił krok do tyłu. Sięgnął po broń, jednak nie miał jej przy sobie... psów nie wyczuwałem. Zawarczałem i zacząłem zbliżac się do niego.
- Zajdź go. - powiedziałem do wilczycy, a ta zadziwiająco szybko wykonała rozkaz. Stanęła za nim, a ja jeszcze bardziej się zbliżyłem.
Skok i wrzask. Minęło zaledwie kilka sekunt i człowiek leżał ledwo zywy na ziemii. Wykrwawiał się.
- A nie mówiłem ci co będzie kiedy spotkam cię bez broni? - zwróciłem się do niego... szkoda, że ludzie nas nie rozumieją. Wiedziałby wtedy, że juz się spotkaliśmy. Oni nie widzą różnicy między wilkami, dla nich każdy z nas jest identyczny. Ślepi idioci. Znów się uśmiechnąłem na widok mężczyzny. Rzygnał krwią na moją łapę i cos wymamrotał, nie dosłyszałem lecz się tym nie przejąłem.
- Idziemy? - spytałem Ayry.
- Zostawisz go tak na wpół zywago? - zdziwiła się.
- Tak, czemu by nie?
<Ayra? Musiałam dodac jakąś akcję...>
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Od Chase cd. Demona
Bez odpowiedzi, głęboko odetchnęłam. W zasadzie nie byłam głodna, tak - lubiłam patrzeć na krew, cierpienie.
Co ze mnie za panienka?
- Nie jestem głodna. Jedz - mruknęłam.
Demon? Znowu ni ma weny :c *smuteg*
Od Demona cd. Chase
- Za daleko jest, zmęczysz się. Musisz podejść bliżej. - mruknąłem.
- Dzięki. - rzuciła niechętnie.
- Nie ma sprawy... - mruknąłem znowu. Zanim się obejrzałem, Chase już biegła za jeleniem. Przewróciłem oczami i pobiegłem na około. Zaczaiłem się w krzakach między dwoma drzewami i czekałem, a gdy jeleń chciał przeskoczyć przez krzaki, rzuciłem się na niego. Ugryzłem go w szyję, po czym postarałem się przygwoździć go do ziemi. Oczywiście Chase mi pomogła. Po chwili jeleń leżał martwy.
- Twoja zdobycz. Ja tylko pomogłem. - uśmiechnąłem się lekko.
Chase?
- Dzięki. - rzuciła niechętnie.
- Nie ma sprawy... - mruknąłem znowu. Zanim się obejrzałem, Chase już biegła za jeleniem. Przewróciłem oczami i pobiegłem na około. Zaczaiłem się w krzakach między dwoma drzewami i czekałem, a gdy jeleń chciał przeskoczyć przez krzaki, rzuciłem się na niego. Ugryzłem go w szyję, po czym postarałem się przygwoździć go do ziemi. Oczywiście Chase mi pomogła. Po chwili jeleń leżał martwy.
- Twoja zdobycz. Ja tylko pomogłem. - uśmiechnąłem się lekko.
Chase?
Od Chase cd. Demona
Zdradził dwie watahy... Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam.
- Too, witaj w stadzie - zmusiłam się do uśmiechu. - Demon - dodałam po chwili.
Panowała cisza. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć.
- Czyli ile masz lat? - przerwał ją.
- Trzy.
Wypatrzyłam z daleka jelenia. Potężnego, zdrowego jelenia. Postawiłam łapę w przód, aby przygotować się do biegu.
Niektórzy mają patent skradania się. Ja zawsze próbowałam zamęczyć zwierzę ucieczką.
- Nie uda ci się - usłyszałam od czarnego basiora.
Demon? Nadal ni ma weny :c
Od Demona cd. Chase
- Jeszcze się pytasz? - spytałem - Oczywiście... - mruknąłem.
- To tak dla pewności. - odpowiedziała. Tym razem już poważnie.
- Wiem przecież... - przewróciłem oczami. - Dwa razy przez to przechodziłem... - dodałem.
- Aż dwa? - zdziwiła się - A ile ty masz lat? - spytała
- Cztery. - mruknąłem bez namysłu.
Chase? Nie szkodzi xd
- To tak dla pewności. - odpowiedziała. Tym razem już poważnie.
- Wiem przecież... - przewróciłem oczami. - Dwa razy przez to przechodziłem... - dodałem.
- Aż dwa? - zdziwiła się - A ile ty masz lat? - spytała
- Cztery. - mruknąłem bez namysłu.
Chase? Nie szkodzi xd
Od Chase cd. Demona
- To oficjalnie - uśmiech zniknął - pytam, czy chcesz dołączyć do watahy.
Demon? Krótkie nie? xd wiem, że jesteś w watasze, ale coś tam pam pam xd
Od Demona cd. Chase
- Może. - zaśmiałem się. - Ale nie przeszkadza mi to. - dodałem i też ją przewróciłem, po czym szybko odbiegłem.
- O ty - zaśmiała się i podbiegła do mnie, jak tylko wstała.
- Dobra, już - zaśmiałem się i cofnąłem kilka kroków. - Jesteś Alfą. Coś jeszcze masz mi do powiedzenia? - spytałem - Takiego istotnego? - zaśmiałem się lekko.
Chase? Co masz do powiedzenia? xd
- O ty - zaśmiała się i podbiegła do mnie, jak tylko wstała.
- Dobra, już - zaśmiałem się i cofnąłem kilka kroków. - Jesteś Alfą. Coś jeszcze masz mi do powiedzenia? - spytałem - Takiego istotnego? - zaśmiałem się lekko.
Chase? Co masz do powiedzenia? xd
Od Demona cd. Ayry
- Dobra. Staramy sobie nie przeszkadzać. - mruknąłem i popatrzyłam na waderę, która była już kilka metrów ode mnie. Odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę. Jednak strasznie mi się nudziło. Byłem też głodny. Usłyszałem coś w krzakach. Zacząłem się skradać w stronę tego czegoś. Nagle zobaczyłem młodą sarenkę. Postanowiłem jej nie zabijać, ale czekać na jej matkę. Ona doprowadzi mnie do stada. Przyczaiłem się w krzakach i czekałem. Po chwili nadbiegła dorosła sarna. Patrzyłem chwilę na nią i jej młode, a kiedy ruszyły, poszedłem za nimi. Ukrywałem się w krzakach. Po jakimś czasie zobaczyłem łąkę i stado. Jedna z młodych, ale już nie malutkich saren oddaliła się od stada. Zaczaiłem się i skoczyłam na nią, wgryzając się w jej szyję, a gdy ją zabiłem, zaciągnąłem w pobliskie krzaki. Nagle zobaczyłem... Ayrę.
- Cześć? - powiedziałem.
Ayra? xdd
- Cześć? - powiedziałem.
Ayra? xdd
Od Misao cd. Yoan'a
-Jasne-warknęłam.-Zachowaj po sobie porządek. Ja idę po coś do żarcia. Też ci przynieść?
Mamy tu nie daleko "spichlerz". Jak ktoś idzie na polowanie i nie zje wszystkiego,zostawia tam trochę czegoś. Nie zawsze same rarytasy,ale przynajmniej ja nie muszę się ruszać. Niech inni robią to za mnie.
Yoan?
Mamy tu nie daleko "spichlerz". Jak ktoś idzie na polowanie i nie zje wszystkiego,zostawia tam trochę czegoś. Nie zawsze same rarytasy,ale przynajmniej ja nie muszę się ruszać. Niech inni robią to za mnie.
Yoan?
Od Chase cd. Demona
- Właśnie przed tobą stoi samica alfa - burknęłam.
Zaśmiał się cicho.
- Myślisz, że jestem jakaś porąbana!? - przewróciłam go na ziemię, a ten szybko wstał.
Demon? Szybko się denerwuję? xd
Od Demona cd. Chase
- Z WAMI? - spytałem zdziwiony. - To ktoś tu jeszcze jest? - spytałem znów. To było trochę dziwne. Rozdwojenie jaźni? Nie wyglądało na to. Choroba psychiczna? Wątpię. Więc czemu powiedziała o sobie w liczbie mnogiej? Czyżby coś się stało?
- Tak nie do końca... - powiedziała
- To czemu spytałaś, czy chcę się z WAMI zatrzymać? - spytałem podkreślając słowo wami.
Chase? Tłumacz się XD
- Tak nie do końca... - powiedziała
- To czemu spytałaś, czy chcę się z WAMI zatrzymać? - spytałem podkreślając słowo wami.
Chase? Tłumacz się XD
Od Yoan'a cd. Misao
Znowu ten uśmiech... ona chyba na prawdę ma coś z twarzą.
- Przestań się wykrzywiac bo ci tak zostanie... - wyrecytowałem jakbym mówił to na okrągło. Spojrzała się na mnie zdziwiona, jednak chyba wolała nie odpowiadac. - mogę się u ciebie przespac? Nie chce mi się szukac własnej jaskini. Jutro bym się za to zabrał...
- Przestań się wykrzywiac bo ci tak zostanie... - wyrecytowałem jakbym mówił to na okrągło. Spojrzała się na mnie zdziwiona, jednak chyba wolała nie odpowiadac. - mogę się u ciebie przespac? Nie chce mi się szukac własnej jaskini. Jutro bym się za to zabrał...
Od Ayry cd. Demona
-Dobra to co?rozejm?-zapytałam basiora-Nie mam zamiaru ci wyrządzać krzywdy kiedy masz jeszcze problemy...możemy zakończyć tą walkę i się rozejść i na przyszłość z łowami?-zapytałam znowu , szczerze mówiąc to walki z nim nie miałam dość ale w walce z nim było coś dziwnego... i odeszłam
Demon ? coś jeszcze dodasz?
Demon ? coś jeszcze dodasz?
Od Demona cd. Ayry
- Myślisz, że mnie nie chcieli? Ja nie chciałem. Nienawidzę rządzić, tym bardziej wojownikami. - warknąłem i cofnąłem się. - Nie chcę walczyć. Nie po to powstrzymywałem agresję przez dwa lata, żeby teraz bić się z małą, egoistyczną wilczycą. - mruknąłem. Wadera była ode mnie niższa o jakieś dziesięć centymetrów niższa, mniejsza. Miała po części jasne futro, więc w nocy i w ciemnościach łatwo ją zobaczyć.
Ayra?
Ayra?
Od Chase cd. Demona
- Dzięki? - uśmiechnęłam się.
Głupie wargi! Kiedy mam zachować powagę - zawsze musią wygiąć się w delikatny łuk.
Zawsze chciałam aby ktoś mi to powiedział, a dobra - nie ważne.
- To może chciałbyś się z nami przynajmniej na chwilę zatrzymać?
Demon? Ni ma weny :c
Od Ayry cd. Demona
-Nie jestem egoistką...jestem realistką-mówiąc to ugryzłam go w łapę którą mnie przyciskał i szybko się podniosłam i znów się rzuciłam na basiora byłam tak wkurzona że mogłam by go zabić ale bym się nie poddała.Ugryzłam go w ogon ale on się odwzajemnił i dostałam od jego w głowę miałam lekki ból lecz szybko się ogarnełami zadrapałam Demona w okolicach oka.
-Możemy walczyć latami ale ja się nie poddam -krzyknęłam chociaż stał obok mnie...-Jestem dowódcą armii ale mnie przynajmiej chcieli!
Demon?Będę dalej walczyć xd
-Możemy walczyć latami ale ja się nie poddam -krzyknęłam chociaż stał obok mnie...-Jestem dowódcą armii ale mnie przynajmiej chcieli!
Demon?Będę dalej walczyć xd
Od Demona cd. Ayry
Przewróciłem waderę. - Dowódcą armii? To czemu jesteś taka słaba? - spytałem i ugryzłem ją mocno w szyję. Samica strasznie się szamotała. - Jesteś straszną egoistką! Że niby ty wygrasz? Co z tego, że jesteś waderą? Sama do mnie wyskoczyłaś! - warknąłem i znów ugryzłem ją w łapę, tym razem prawie łamiąc jej kość. Wadera prawie wydostała się spode mnie.
Ayra? Nadal będziesz się stawiać? :')
Ayra? Nadal będziesz się stawiać? :')
Od Demona cd. Chase
- Raczej nie. - uśmiechnąłem się wrednie - Ale twój widok tak - zaśmiałem się cicho.
- Co? - spytała
- Mówię, że jesteś ładna. - mruknąłem. Popatrzyłem na nią. Na prawdę była ładna. Chociaż prawie każdej ładnej to mówię, ale zwykle nie przy pierwszej rozmowie.
Chase?
- Co? - spytała
- Mówię, że jesteś ładna. - mruknąłem. Popatrzyłem na nią. Na prawdę była ładna. Chociaż prawie każdej ładnej to mówię, ale zwykle nie przy pierwszej rozmowie.
Chase?
Od Ayry cd. Demona
-Ty!-chciałam przeklnąć ale pomyślałam że to wbrew regulaminowi.Skoczyłam na wilka który szamotał się jak nie wiem
-Zero szacunku dla wadery zero!!!Z tobą się nie zadaje ...?to wiedz że z dowódcą armii też-krzyknełam.Łapa bolała mnie jak nwm co ale nie zamierzałam przestać się bić(z basiorem lol)
doszło do tego że mi krwawiła łapa a jemu ucho.
-Co dalej chcesz się bić obydwoje wiemy że ja wygram!możesz to odkręcić i przeprosić mnie a ci wybaczę łapę i sarne,okazja z której każdy by skorzystał
Demon?
-Zero szacunku dla wadery zero!!!Z tobą się nie zadaje ...?to wiedz że z dowódcą armii też-krzyknełam.Łapa bolała mnie jak nwm co ale nie zamierzałam przestać się bić(z basiorem lol)
doszło do tego że mi krwawiła łapa a jemu ucho.
-Co dalej chcesz się bić obydwoje wiemy że ja wygram!możesz to odkręcić i przeprosić mnie a ci wybaczę łapę i sarne,okazja z której każdy by skorzystał
Demon?
Od Chase cd. Demona
- Że co proszę? - odwróciłam się.
- Nic.
- Dla twojej wiadomości, ratuję ci życie - uśmiechnęłam się irytująco, po czym cicho dodałam: - chyba.
Szliśmy tak bez słowa, aż doszliśmy do terenu stadnego.
Demon? U mnie też weny ni ma :c
- Nic.
- Dla twojej wiadomości, ratuję ci życie - uśmiechnęłam się irytująco, po czym cicho dodałam: - chyba.
Szliśmy tak bez słowa, aż doszliśmy do terenu stadnego.
Demon? U mnie też weny ni ma :c
Od Demona cd. Ayry
- Jasne. Siedziałem tu od dwudziestu minut! - warknąłem.
- Ja dłużej - prychnęła samica, a ja nie wytrzymałem i skoczyłam na nią. Ugryzłem ją w łapę, aż zaczęła krwawić.
- Ze mną się nie zaczyna - warknąłem i mocniej przycisnąłem waderę do ziemi. Po chwili zszedłem z niej i ruszyłem w przeciwnym kierunku.
Ayra?
- Ja dłużej - prychnęła samica, a ja nie wytrzymałem i skoczyłam na nią. Ugryzłem ją w łapę, aż zaczęła krwawić.
- Ze mną się nie zaczyna - warknąłem i mocniej przycisnąłem waderę do ziemi. Po chwili zszedłem z niej i ruszyłem w przeciwnym kierunku.
Ayra?
Od Ayry
Szłam sobie obok Kamiennej Bramy.Kocham się przechadzać po lasach zupełnie sama,wtedy miałam czas na swoje filozofie i marzenie sobie.Stałam wpatrzona w bramę i przeszłam przez nią i tam był kawałeczek łąki i tam się położyłam.
-Kocham to miejsce-pomyślałam-Chyba będę tu przychodzić częściej.
Zobaczyłam że podchodzi jakiś wilk i chyba mnie nie widział pośród traw.Wilk był Basiorem i był biały ,zgadywałam że to William bo słyszałam coś o nim.Wilk przeszedł obok mnie i podszedł do bramy.
-Cześć....powiedziałam to niezbyt miłym głosem
Will?
-Kocham to miejsce-pomyślałam-Chyba będę tu przychodzić częściej.
Zobaczyłam że podchodzi jakiś wilk i chyba mnie nie widział pośród traw.Wilk był Basiorem i był biały ,zgadywałam że to William bo słyszałam coś o nim.Wilk przeszedł obok mnie i podszedł do bramy.
-Cześć....powiedziałam to niezbyt miłym głosem
Will?
Od Ayry cd. Demona
-wole żebyśmy się nie spotkali!?-powtórzyłam słowa wilka i się zaśmiałam co się nie spodobało wilkowi
-Słuchaj to przez ciebie teraz mnie boli brzuch!-warknął wilk.
-Przeze mnie?nie kolego to przez ciebie teraz ja nie mam obiadu!Pewnie i tak ja ją pierwsza znalazłam-rzekłam i się odwróciłam od wilka i poszłam szukać innej zdobyczy.
-Co?-krzyknął Basior
-Tak , pewnie ja go pierwsza znalazłam panie...Demnonie
Demon?
-Słuchaj to przez ciebie teraz mnie boli brzuch!-warknął wilk.
-Przeze mnie?nie kolego to przez ciebie teraz ja nie mam obiadu!Pewnie i tak ja ją pierwsza znalazłam-rzekłam i się odwróciłam od wilka i poszłam szukać innej zdobyczy.
-Co?-krzyknął Basior
-Tak , pewnie ja go pierwsza znalazłam panie...Demnonie
Demon?
Od Demona cd. Chase
- A może byś mi powiedziała, gdzie idziemy? - spytałem.
- Nie - mruknęła
- Bardzo śmieszne poczucie humoru, nie powiem. - przewróciłem oczami. - Chyba źle rozmawiamy. - dodałem - Nie chcę takiej rozmowy. - mruknąłem do siebie. Na tyle cicho, że nie usłyszała.
Chase? Ni ma weny :/
- Nie - mruknęła
- Bardzo śmieszne poczucie humoru, nie powiem. - przewróciłem oczami. - Chyba źle rozmawiamy. - dodałem - Nie chcę takiej rozmowy. - mruknąłem do siebie. Na tyle cicho, że nie usłyszała.
Chase? Ni ma weny :/
Od Demona cd. Ayry
- Co ja robię? - warknąłem - Co ty robisz? To miał być mój obiad! - warknąłem znów i stanąłem w pozycji gotowej do ataku. Jednak w ostatnim momencie przed skokiem, zatrzymałam się.
- Twój? - krzyknęła wadera.
- Tak, mój. Poza tym następnym razem radzę się rozglądać, zanim skoczysz. - przewróciłem oczami i ruszyłem w drugą stronę. - I wolę, żebyśmy się więcej nie spotkali. - rzuciłem za siebie.
Ayra?
- Twój? - krzyknęła wadera.
- Tak, mój. Poza tym następnym razem radzę się rozglądać, zanim skoczysz. - przewróciłem oczami i ruszyłem w drugą stronę. - I wolę, żebyśmy się więcej nie spotkali. - rzuciłem za siebie.
Ayra?
Od Shadow
Właśnie szłam sobie lasem rozmyślając jakie to życie jest okropne,kiedy nagle usłyszałam odległe kroki . Zaczęłam uciekać bo jeszcze nigdy nie spotkałam innego wilka ani człowieka.Choć bardzo bym chciała.Chciałabym też mieć dom i rodzinę.Ale oczywiście to za duże wymagania... Ludzie zabili moich rodziców oraz siostrę.Widziałm to ale nie miałam odwagi ich powstrzymać.I tak to się dla mnie skończyło.Więc tak sobie myślałam biegnąc ile sił w łapach kiedy zza zakrętu wyłonił się jakiś inny wilk. Wpadłam na niego całym ciężarem i oboje potoczyliśmy się jakieć 3 metry dalej.
-Co ty wyrabiasz?-warknął wilk. Teraz widziałam go bardzo dokładnie.Był wielki, czarny i nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
-Ja...No bo...-próbowałam się tłumaczyć.
-Nie obchodzi mnie co tu robisz ani kim jesteś.Poprostu zejdź mi z oczu-powiedział basior wystawiają białe kły.I w tym momencie odbiegł przed siebie nie odwracając się już do mnie.
Było mi tak smutno że pierwszy wilk jakiego w życiu spotkałam był dla mnie tak nie miły.Usiadłam więc na brzegu ścieżki i zaczęłam cicho ujadać.W tym momencie podszedła do mnie piękna biała wilczyca.
-Co się stało?-spytała.
Nie miałam siły jej odpowiedzieć. Byłam tak zmęczona biegiem i tak wystraszona że po prostu padłam na ziemię zemdlona. A gdy się obudziłam wilczyca nadal nademną stała i patrzyła swoimi szeroko otwartymi błękitnymi oczami.
-Co ty wyrabiasz?-warknął wilk. Teraz widziałam go bardzo dokładnie.Był wielki, czarny i nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
-Ja...No bo...-próbowałam się tłumaczyć.
-Nie obchodzi mnie co tu robisz ani kim jesteś.Poprostu zejdź mi z oczu-powiedział basior wystawiają białe kły.I w tym momencie odbiegł przed siebie nie odwracając się już do mnie.
Było mi tak smutno że pierwszy wilk jakiego w życiu spotkałam był dla mnie tak nie miły.Usiadłam więc na brzegu ścieżki i zaczęłam cicho ujadać.W tym momencie podszedła do mnie piękna biała wilczyca.
-Co się stało?-spytała.
Nie miałam siły jej odpowiedzieć. Byłam tak zmęczona biegiem i tak wystraszona że po prostu padłam na ziemię zemdlona. A gdy się obudziłam wilczyca nadal nademną stała i patrzyła swoimi szeroko otwartymi błękitnymi oczami.
niedziela, 14 grudnia 2014
Dwie postacie dołączyły do klanów!
• Misao - klan Yoan'a
• Ayra - klan Chase
Ty także możesz dołączyć do klanu! Tylko wpierw, zapoznaj się z odpowiednią zakładką!
Od Ayry - dołączenie do klanu Chase
Szłam sobie przez drogę rozmyślając sobie nad różnymi rzeczami, tak jakby było mi nudno. Pomyślałam -czemu nie?-i pobiegłam w stronę jaskini Alfy. Zastałam ją tam w ciszy, podeszłam do Chase i zapytałam:
-Chase ...tak sobie myślałam i chciałabym dołączyć do twojego klanu..czy mogę? Bo wiesz mówiłaś, że tylko najmocniejsze wilki w stadzie czy..ja się do takich zaliczam?
-No dobrze - rzekła Chase.
I tak dołączyłam do tego wspaniałego klanu (:
-Chase ...tak sobie myślałam i chciałabym dołączyć do twojego klanu..czy mogę? Bo wiesz mówiłaś, że tylko najmocniejsze wilki w stadzie czy..ja się do takich zaliczam?
-No dobrze - rzekła Chase.
I tak dołączyłam do tego wspaniałego klanu (:
Od Ayry
Byłam na łowach i właśnie już miałam zaraz zaatakować tłustą , trochę starą sarnę.Byłam gotowa do biegu i...pobiegłam lecz w tym samym czasie wyskoczył czarny wilk który chyba też chciał coś przekąsić.Basior mnie chyba nie widział i na mnie wpadł.Przewróciłam się i przeturlałam się o jakieś 3 metry dalej.Szybko wstałam i patrze czy sarna jest jeszcze w pobliżu lecz zdążyła uciec.
-Co ty robisz!-rzekłam do podnoszącego się zdenerwowanego wilka.
Demon?
-Co ty robisz!-rzekłam do podnoszącego się zdenerwowanego wilka.
Demon?
Od Misao cd. Yoan'a
-Hmm,jasne. -Nie wiedziałam co mogłoby być tak interesującego w mojej jaskini,ale i tak nie mieliśmy chyba nic lepszego do roboty.
Poprowadziłam go ku swojej jaskini,najbardziej oddalonej od innych.
-W niektórych jaskiniach,tych które są duże,mieszkają dwa wilki. Moja jest ogromna,ale nikt nie chciał ze mną zamieszkać-uśmiechnęłam się.-Mam to wszystko dla siebie.
Weszliśmy przez małe wejście do mojej jaskini. W jednym rogu miałam bardzo duże i wygodne legowisko. To było wszystko. Nie miałam tu nic innego. Było też dość ciemno,bo przez małe wejście wpadało niewiele światła.
-Pusto tu-stwierdził Yoan.
-Tak jak lubię-uśmiechnęłam się znowu. Podejrzanie dużo razy uśmiechnęłam się przy nim. Zaczęło mnie to niepokoić.
Poprowadziłam go ku swojej jaskini,najbardziej oddalonej od innych.
-W niektórych jaskiniach,tych które są duże,mieszkają dwa wilki. Moja jest ogromna,ale nikt nie chciał ze mną zamieszkać-uśmiechnęłam się.-Mam to wszystko dla siebie.
Weszliśmy przez małe wejście do mojej jaskini. W jednym rogu miałam bardzo duże i wygodne legowisko. To było wszystko. Nie miałam tu nic innego. Było też dość ciemno,bo przez małe wejście wpadało niewiele światła.
-Pusto tu-stwierdził Yoan.
-Tak jak lubię-uśmiechnęłam się znowu. Podejrzanie dużo razy uśmiechnęłam się przy nim. Zaczęło mnie to niepokoić.
Misao-Dołączenie do klanu Yoan'a
Eh,czasem należało wyruszyć samodzielnie na polowanie. Pobiegłam w las,węsząc za zdobyczą. W oddali wyczułam zapach sarny i...wilka? Tak,to był wilk. Obcy.
Każdy zdrowy na umyśle wilk znalazłby nową zdobycz. Ale nie ja. Mogłam nawet walczyć o tą jedną sarnę.
Przyśpieszyłam. Biegłam ile sił w łapach, nie robiąc przy tym najmniejszego hałasu.
Byłam już blisko. Czułam to. Przyhamowałam i zaczęłam się skradać. Wyjrzałam zza krzaków. Nieznany mi basior przygotowywał się właśnie do skoku na MÓJ posiłek.
Skoczyłam na jego plecy,wbijając mu pazury w ciało. Zawył z bólu i zaskoczenia.
Nie była to łatwa walka. Basior był ode mnie cięższy,ale na pewno nie silniejszy. O nie. To ja tu byłam najsilniejsza.
Czułam,że powoli kończą mu się siły. Żeby to zakończyć,wbiłam mu kły w szyję. Zawył,by po chwili zamilknąć na zawsze. Niestety narobiliśmy hałasu i sarna uciekła. Westchnęłam.
-Brawo,brawo-odezwał się ktoś zza krzaków.
-Kto to?-warknęłam. Chyba znałam ten głos. Po chwili z zarośli wyłonił się Yoan.-Ach,to ty.
-Tak,ja-powiedział.
-Widzisz,to co przed chwilą zaszło...-próbowałam się wytłumaczyć,żeby nie wziął mnie za jakąś dzikuskę,która morduje wilki. -To taka ekstremalna sytuacja...
-Zaimponowałaś mi. Ten basior był na prawdę duży. Nadawałabyś się do mojego klanu.
Chciałabyś dołączyć?
-Jasne-ucieszyłam się,że moja chęć mordu jest uznawana za zaletę,a nie wadę.
Każdy zdrowy na umyśle wilk znalazłby nową zdobycz. Ale nie ja. Mogłam nawet walczyć o tą jedną sarnę.
Przyśpieszyłam. Biegłam ile sił w łapach, nie robiąc przy tym najmniejszego hałasu.
Byłam już blisko. Czułam to. Przyhamowałam i zaczęłam się skradać. Wyjrzałam zza krzaków. Nieznany mi basior przygotowywał się właśnie do skoku na MÓJ posiłek.
Skoczyłam na jego plecy,wbijając mu pazury w ciało. Zawył z bólu i zaskoczenia.
Nie była to łatwa walka. Basior był ode mnie cięższy,ale na pewno nie silniejszy. O nie. To ja tu byłam najsilniejsza.
Czułam,że powoli kończą mu się siły. Żeby to zakończyć,wbiłam mu kły w szyję. Zawył,by po chwili zamilknąć na zawsze. Niestety narobiliśmy hałasu i sarna uciekła. Westchnęłam.
-Brawo,brawo-odezwał się ktoś zza krzaków.
-Kto to?-warknęłam. Chyba znałam ten głos. Po chwili z zarośli wyłonił się Yoan.-Ach,to ty.
-Tak,ja-powiedział.
-Widzisz,to co przed chwilą zaszło...-próbowałam się wytłumaczyć,żeby nie wziął mnie za jakąś dzikuskę,która morduje wilki. -To taka ekstremalna sytuacja...
-Zaimponowałaś mi. Ten basior był na prawdę duży. Nadawałabyś się do mojego klanu.
Chciałabyś dołączyć?
-Jasne-ucieszyłam się,że moja chęć mordu jest uznawana za zaletę,a nie wadę.
Od Ayry cd. Yoan'a
Ruszyliśmy w stronę lasu.Przez parę minut panowała cisza lecz Yoan ją przerwał
-a...czemu akurat ja?ze mną chciałaś porozmawiać?-zapytał wilk
-a czemu pytasz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-bo jestem ciekawy-znów zaczeła się cisza ,ale krótsza.Po chwili rzekłam
-ja właśnie też byłam ciekawa twojej osoby-dotarliśmy do środka lasu
-jak pięknie...prawda?
-a...czemu akurat ja?ze mną chciałaś porozmawiać?-zapytał wilk
-a czemu pytasz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-bo jestem ciekawy-znów zaczeła się cisza ,ale krótsza.Po chwili rzekłam
-ja właśnie też byłam ciekawa twojej osoby-dotarliśmy do środka lasu
-jak pięknie...prawda?
Od Yoan'a cd. Misao
Odnosiłem wrażenie, że stara się ukazac pozostałych członków watahy najgorzej jak się da. Właściwie, to nie przeszkadzało mi to. Dzięki temu jak ich ukazywała mogłem sobie wyobrazic kilka, jak to ludzie nazywają, upitych wilków udawających, że są kaczkami. Cóż. Był to dośc zabawny widok, który utrzymywałem w głowie na czarna godzinę.
- Może pokażesz mi swoja jaskinię? - zaproponowałem.
Misao?
- Może pokażesz mi swoja jaskinię? - zaproponowałem.
Misao?
Od Misao
-Hej-mruknęłam.Will siedział sam,z dala od reszty wilków.-Też wolisz siedzieć sam?
Ta wataha nie jest taka zła. Jestem tu raczej z samej wygody. Fajnie jest,jak za ciebie polują,a ty musisz zbierać tylko zioła. Widzisz,nie utrzymuję bliższych kontaktów z wilkami tej watahy. Odkąd pojawiłam się tu rok temu,jestem odludkiem-uśmiechnęłam się.Nie przeszkadzało mi to.
Will?
Ta wataha nie jest taka zła. Jestem tu raczej z samej wygody. Fajnie jest,jak za ciebie polują,a ty musisz zbierać tylko zioła. Widzisz,nie utrzymuję bliższych kontaktów z wilkami tej watahy. Odkąd pojawiłam się tu rok temu,jestem odludkiem-uśmiechnęłam się.Nie przeszkadzało mi to.
Will?
Od Chase cd. Will'a
- Nie ma za co - powiedziałam z irytacją.
Wilk podszedł do mnie, wdychając mój zapach. Przekręciłam oczami.
- M-mogę to jakoś wynagrodzić - dodałam cicho.
Popatrzyłam na odbiegającą łanię.
- Przepraszam.- powiedziałam jeszcze to.
Wycofałam się, odwracając się, po czym zaczęłam iść w kierunku stada.
- Gdzie idziesz? - spytał.
- Do watahy - odpowiedziałam, nawet nie odwracając głowy.
Will? Ni ma weny :c
Od Will'a
-No Will… jak dalej będziesz tak siedział to twoja cierpliwość zostanie nagrodzona. – Przemawiałem do siebie szeptem.
Liście skutecznie ukrywały moje szare futro przed wzrokiem mojej upatrzonej ofiary. Drobna łania, w pełni sił, zdrowa, nie kulawa. Wprost idealna dla mojego pustego brzucha.
-Niech jeszcze trochę podejdzie… ten mały metr- kontynuowałem gadaninę do siebie. Przybrałem już pozycję do startu. Głowa nisko- ogon do góry.
Wujek zawsze mi powtarzał, że najlepszą metodą do startu, może być najgłupsza poza na świecie. Ta należała do jednej z nich, ale już nie raz uratowała mój brzuch od głodówki. Wystarczyło się najpierw upewnić czy nikt obecnie nie stoi ci za plecami. Chyba nikt nie byłby zadowolony widząc jak się wypinam komuś w twarz. Niezbyt ładny i przyjemny widok.
-Teraz!
Łania znajdowała się na oko sześć metrów od mojej kryjówki. Nigdy nie byłem dobry z matmy, lecz instynkt mi zawsze podpowiadał, że wystarczy to do udanego polowania. A jednak… Nigdy nie brałem pod uwagę innych okoliczności takich jak wiatr czy inne wilki. Moja zdobycz zaczęła uciekać jak tylko wychyliłem łeb zza poszycia krzaka. Chciałem kontynuować plan, lecz już nie miało to sensu… Zwierzę znikło zza drzewami, a ja stałem jak słup soli wypatrując czynnika, który to wszystko zepsuł. Moja cierpliwość wystawiona na próbę i tak nie przyniosła rezultatów bo jakiś wilk, musiał akurat tędy przechodzić.
Zza pobliskich drzew wyłoniła się postać szarego wilka…wróć- wilczycy. Szła sobie spokojnie nie zważając na obecność zwierzyny łownej oraz na obecność obcego wilka…chyba ,że mnie nie zauważyła?
-Dziękuje za wystraszenie mi obiadu!- Krzyknąłem z udawaną radością. Teatralny wyraz twarzy miał wyglądać na przekonując i oby taki właśnie był w oczach nieznajomej, która właśnie zwróciła wzrok w moim kierunku.
Chase? XD
Liście skutecznie ukrywały moje szare futro przed wzrokiem mojej upatrzonej ofiary. Drobna łania, w pełni sił, zdrowa, nie kulawa. Wprost idealna dla mojego pustego brzucha.
-Niech jeszcze trochę podejdzie… ten mały metr- kontynuowałem gadaninę do siebie. Przybrałem już pozycję do startu. Głowa nisko- ogon do góry.
Wujek zawsze mi powtarzał, że najlepszą metodą do startu, może być najgłupsza poza na świecie. Ta należała do jednej z nich, ale już nie raz uratowała mój brzuch od głodówki. Wystarczyło się najpierw upewnić czy nikt obecnie nie stoi ci za plecami. Chyba nikt nie byłby zadowolony widząc jak się wypinam komuś w twarz. Niezbyt ładny i przyjemny widok.
-Teraz!
Łania znajdowała się na oko sześć metrów od mojej kryjówki. Nigdy nie byłem dobry z matmy, lecz instynkt mi zawsze podpowiadał, że wystarczy to do udanego polowania. A jednak… Nigdy nie brałem pod uwagę innych okoliczności takich jak wiatr czy inne wilki. Moja zdobycz zaczęła uciekać jak tylko wychyliłem łeb zza poszycia krzaka. Chciałem kontynuować plan, lecz już nie miało to sensu… Zwierzę znikło zza drzewami, a ja stałem jak słup soli wypatrując czynnika, który to wszystko zepsuł. Moja cierpliwość wystawiona na próbę i tak nie przyniosła rezultatów bo jakiś wilk, musiał akurat tędy przechodzić.
Zza pobliskich drzew wyłoniła się postać szarego wilka…wróć- wilczycy. Szła sobie spokojnie nie zważając na obecność zwierzyny łownej oraz na obecność obcego wilka…chyba ,że mnie nie zauważyła?
-Dziękuje za wystraszenie mi obiadu!- Krzyknąłem z udawaną radością. Teatralny wyraz twarzy miał wyglądać na przekonując i oby taki właśnie był w oczach nieznajomej, która właśnie zwróciła wzrok w moim kierunku.
Chase? XD
Od Misao cd. Yoan'a
-Chodź,oprowadzę cię.-Zaczęliśmy chodzić po lesie.-Więc tutaj mamy jaskinie do spania. Pewnie znajdą się jakieś wolne. Moja jest tam z tyłu.-Wskazałam na jaskinie najbardziej oddaloną od pozostałych.
-Hmm,tam leży Rose,kawałek dalej Ayra. Niezbyt miłe,ale da się wytrzymać,jeśli się do mnie nie zbliżają-uśmiechnęłam się.-Co chciałbyś teraz robić?
Yoan?
-Hmm,tam leży Rose,kawałek dalej Ayra. Niezbyt miłe,ale da się wytrzymać,jeśli się do mnie nie zbliżają-uśmiechnęłam się.-Co chciałbyś teraz robić?
Yoan?
Od Yoan'a cd. Misao
~"jeszcze się przekonamy kto tu ma cięty język..." - wadera zaczęła mnie gdzieś prowadzic. Po parunastu minutach dotarliśmy na jakąś polanę gdzie szczęśliwym trafem wylegiwała się biała, rzecz jasna mniejsza ode mnie, wadera.
- Może byś tak, łaskawie, wstała... - powiedziałem do pół przytmnej wilczycy. Otworzyła szeroko oczy i skierowała wzrok na Misao po czym spojrzała na mnie.
- Misao... kto to jest? - spytała.
- Yoan. Chciałby dołączyc do watahy.
- Z taka postawą... ? Nie niem czy Chase ją przyjmie.
- Przecież ty jesteś...
- Wiem. - przerwała jej biała wadera. Choc w sumie... obie były białe... ale ta, która wcześniej leżała(teraz stała przed nami) była trochę bardziej szarawa. Tak więc, przerwała jej SZARA wadera. - i... przyjmuję cię - zwróciła się do mnie i z powrotem położyła się na ziemi. Zasnęła.
Misao?
- Może byś tak, łaskawie, wstała... - powiedziałem do pół przytmnej wilczycy. Otworzyła szeroko oczy i skierowała wzrok na Misao po czym spojrzała na mnie.
- Misao... kto to jest? - spytała.
- Yoan. Chciałby dołączyc do watahy.
- Z taka postawą... ? Nie niem czy Chase ją przyjmie.
- Przecież ty jesteś...
- Wiem. - przerwała jej biała wadera. Choc w sumie... obie były białe... ale ta, która wcześniej leżała(teraz stała przed nami) była trochę bardziej szarawa. Tak więc, przerwała jej SZARA wadera. - i... przyjmuję cię - zwróciła się do mnie i z powrotem położyła się na ziemi. Zasnęła.
Misao?
Od Misao cd. Yoan'a
-Och,jasne-uśmiechnęłam się. Wydawał się miły. Nawet za bardzo. Rzadko kto był dla mnie miły.-Nasza alpha to Chase. Na pewno polubisz wszystkich w watasze. Większość z nich mnie denerwuje,ale ja mam słabe nerwy. Rozumiesz,oni starają się być mili,ale i tak mnie wkurzają. Jestem tam tylko ze względu na to,że jest to wygodne. Lepiej jest jeśli za ciebie polują,a ty musisz zbierać tylko zioła.
-Ups,pewnie nie chcesz słuchać moich wywodów-westchnęłam.-Wybacz. Jak na razie jesteś jedyną osobą,która wytrzymała ze mną tak długo. Jestem z siebie dumna. W przeciągu tych 10 minut nawet cię nie obraziłam. Mój cięty język daje mi się często we znaki.
-Ups,pewnie nie chcesz słuchać moich wywodów-westchnęłam.-Wybacz. Jak na razie jesteś jedyną osobą,która wytrzymała ze mną tak długo. Jestem z siebie dumna. W przeciągu tych 10 minut nawet cię nie obraziłam. Mój cięty język daje mi się często we znaki.
Od Chase cd. Yoan'a
- No sry - skrzywiłam się.
Przewrócił oczyma, po czym ponownie warknął.
- W zasadzie może trochę, przynajmniej trochę szacunku dla alfy? - uśmiechnęłam się zirytowana.
Yoan?
Od Yoan'a cd. Chase
Akurat wyszedłem z jaskini aby coś sobie upolowac... akurat znalazłem idealną ofiarę... akurat byłem o krok od zabicia jej... i akurat wtedy musiało się rozpadac! Burza spłoszyła tego okazałego jelenia, którego miałem zamiar zjeśc, a przez deszcz byłem cały przemoczony.
Zacząłem uciekac przed burzą by jak najszybciej się oszuszyc... o matko! Jak ja nienawidzę deszczu!
~"Jeszcze tylko kawałek..."
- ChoIera! - tuż obok mnie w ziemię walnał piorun. O mały włos mnie nie zabił. Odskoczyłem i parymi sporymi susami przedostałęm się do najbliższej jaskini. Ktoś w niej jednak był.
- Wypad stąd! Moja jaskinia! - wrzasnąłem wściekły.
Chase?
Zacząłem uciekac przed burzą by jak najszybciej się oszuszyc... o matko! Jak ja nienawidzę deszczu!
~"Jeszcze tylko kawałek..."
- ChoIera! - tuż obok mnie w ziemię walnał piorun. O mały włos mnie nie zabił. Odskoczyłem i parymi sporymi susami przedostałęm się do najbliższej jaskini. Ktoś w niej jednak był.
- Wypad stąd! Moja jaskinia! - wrzasnąłem wściekły.
Chase?
Od Chase
Zaczął padać deszcz. Wszystkie wilki schowały się w swoich jamach. Przysłuchiwałam się dźwięku głośno szumiącego deszczu. Nagle walnął piorun. Odskoczyłam. Do jaskini, w której byłam, wszedł inny wilk. Byłam w stanie zobaczyć tylko zarysy jego ciała.
Ktoś?
Od Chase cd. Demona
Byłam w gotowości do ataku. Nie wiadomo co planował. Warczałam cicho, a mój głos rozwiewał wiatr, na wszystkie strony świata. Było widać moje białe, ostre kły, które połuskiwały w świetle księżyca. Basior nic nie robił, z mojej gotowości do walki.
- Jesteś tutaj tak sama? - spytał ponownie.
- Nie. Mam watahę. Chcesz przetrwać?
- Emmm... Tak?
A jakiej innej odpowiedzi w zasadzie mogłabym się spodziewać?
- To chodź za mną - powiedziałam chłodno, bez żadnego wyrazu.
Demon?
Od Yoan'a - klan
Chodziłem sobie po puszczy, bez celu. Po prostu mi się nudziło i zacząłem szukac jakiegoś zajęcia.
Coś niewielkiego mignęło mi przed oczami. No, może nie zaraz tak małego... gruby zając gdy tylko mnie zobaczył zaczął uciekac. Przecież nie mogę sobie odpuścic prawie darmowego posiłku. Ruszyłem za nim. Cwaniak, biegł strasznie krętym zygzakiem, pod krzakami, które ja musiałem przeskakiwac by w końcu wskoczyc przede mną do nory. Zatrzymałem się tuż przed nią i zacząłem kopać... co prawda to nie ma wielkiego sensu bo gryzonie zawsze mają dodatkowe wyjście lecz nic mi nie szkodzi spróbowac.
Rozkopałem duł na pół metra, nic mi to nie dało. W końcu odpuściłem i rzucając po drodze przeróżne przezwiska sierowane ku zającowi, ruszyłem dalej. Coś mnie jednak zwabiło przed dziwną skałę. Klif w samym środku puszczy. Gdy przyjrzałem się jej lepiej, dostrzegłem całkiem spora dziurę skrytą za gęstymi zaroślami. Wszedłem do niej i po dośc długiej wędrówce w dół po egipskich ciemnościach dotarłem do sporej sali, ku mojemu zdziwieniu - całkiem nieźle oświetlonej przez promienie słońca docierające tu przez setki małych dziur w skale.
Coś niewielkiego mignęło mi przed oczami. No, może nie zaraz tak małego... gruby zając gdy tylko mnie zobaczył zaczął uciekac. Przecież nie mogę sobie odpuścic prawie darmowego posiłku. Ruszyłem za nim. Cwaniak, biegł strasznie krętym zygzakiem, pod krzakami, które ja musiałem przeskakiwac by w końcu wskoczyc przede mną do nory. Zatrzymałem się tuż przed nią i zacząłem kopać... co prawda to nie ma wielkiego sensu bo gryzonie zawsze mają dodatkowe wyjście lecz nic mi nie szkodzi spróbowac.
Rozkopałem duł na pół metra, nic mi to nie dało. W końcu odpuściłem i rzucając po drodze przeróżne przezwiska sierowane ku zającowi, ruszyłem dalej. Coś mnie jednak zwabiło przed dziwną skałę. Klif w samym środku puszczy. Gdy przyjrzałem się jej lepiej, dostrzegłem całkiem spora dziurę skrytą za gęstymi zaroślami. Wszedłem do niej i po dośc długiej wędrówce w dół po egipskich ciemnościach dotarłem do sporej sali, ku mojemu zdziwieniu - całkiem nieźle oświetlonej przez promienie słońca docierające tu przez setki małych dziur w skale.
Od Demona
Szedłem leśną drogą. Wszystko było takie nudne. Nawet innego wilka nie potrafiłem znaleźć. Taa... Szedłem dalej, gdy nagle zauważyłem waderę. Normalną, taką jak wszystkie. Chociaż... Coś mnie do niej pociągnęło i musiałem zagadać.
- Cześć. Jestem Demon - zacząłem i uśmiechnąłem się lekko.
- A ja Chase - odpowiedziała. Widocznie była zdziwiona moim zachowaniem. Ja zresztą też...
Chase? Ty nie masz weny, to ja też xd
- Cześć. Jestem Demon - zacząłem i uśmiechnąłem się lekko.
- A ja Chase - odpowiedziała. Widocznie była zdziwiona moim zachowaniem. Ja zresztą też...
Chase? Ty nie masz weny, to ja też xd
Od Yoan'a cd. Ayry
- Yoan - powiedziałem i ruszyłem dalej. Waderam znów do mnie podbiegła i chciała cos powiedziec jednak jej przerwałem. - Nie masz może czegos do roboty? - posłałem jej wymuszony uśmiech, celowo pokazując jej trud z jakim go wydobyłem.
- Właściwie to... nie za bardzo. Właśnie szukałam kogos do towarzystwa.
- Powodzenia. - rzuciłem i odwróciłem się od niej tyłem. Prawie udało mi się nawet od niej odejśc... lecz wyszła mi naprzeciw.
- Nie trzeba, już znalazłam. - znów ten jej miły usmiech... zaczynam miec podejżenia, że to jej naturalny wyraz twarzy.
- Tak... ? Kogo? - spytałem udając przejęcie. Spojrzała się na mnie jak na przygłupiego.
- No... ciebie.
- Jesteś tego pewna? - spytałem niby zaciekawiony. Jak się spodziewałem, pokiwała twierdząco łbem. - skoro tak, w porządku... to... może spacer? - zaproponowałem. Może nowa znajoma mi się przyda, choc nie będe ukrywac swojego, "jakże wielkiego przejęcia".
Ayra?
- Właściwie to... nie za bardzo. Właśnie szukałam kogos do towarzystwa.
- Powodzenia. - rzuciłem i odwróciłem się od niej tyłem. Prawie udało mi się nawet od niej odejśc... lecz wyszła mi naprzeciw.
- Nie trzeba, już znalazłam. - znów ten jej miły usmiech... zaczynam miec podejżenia, że to jej naturalny wyraz twarzy.
- Tak... ? Kogo? - spytałem udając przejęcie. Spojrzała się na mnie jak na przygłupiego.
- No... ciebie.
- Jesteś tego pewna? - spytałem niby zaciekawiony. Jak się spodziewałem, pokiwała twierdząco łbem. - skoro tak, w porządku... to... może spacer? - zaproponowałem. Może nowa znajoma mi się przyda, choc nie będe ukrywac swojego, "jakże wielkiego przejęcia".
Ayra?
Klany!
Dziękujemy graczce The Lol Studios za wymyślenie nowej opcji!
Brawa dla niej!
• O co w tym chodzi?
Otóż, każdy wilk może założyc swój własny klan lub do niego dołączyc. Każdy klan jest inny, dla innych wilków, o innych preferencjach. Jeden klan przyjmuje wilki stworzone do walki, drugi składa się głównie z uzdrowicieli... jeszcze inny przyjmuje każdego.
Klan może miec swój własny herb i flagę oraz, co za tym idzie - flagę.
Można założyć klan dopiero jak napisze się 10 opowiadań!
• Formularze potrzebne do założenia klanu:
a) Ogół:
Założyciel: Imie wilka zakładającego klan
Nazwa:
Opis: Można napisac w nim co się chce... najlepiej zamieścic w nim takie informacje jak preferencje przyjmowanych wilków(np.: "Członek tego klanu powinien miec szlachetne serce i nie bac się śmierci. Musi byc zdolny poświęcic własne życie by ocalic słabszego")
b) Symbole[w karzdym punkcie tego formularza należy podac link do obrazka!]:
Symbol: Każdy klan ma swój własny symbol... może nim byc pióro, błyskawica lub dowolna inna rzecz.
Herb: Najczęściej znajduje się na nim symbol klanu + dodatki typu tło czy kształt herbu
Flaga: Jak wygląda flaga - każdy wie. Należy zamieścic na niej tło złozone z kolorów przewodnich klanu + ich opisy. (np. jesli flaga jest czerwono biała - Czerwień może symbolizowac krew, a biel czyste serce)
c) Siedziba:
Zdjęcie: Obraz przedstawiający miejsce spotkań klanu
Nazwa siedziby:
Opis siedziby: (Np. wskazówki do tego jak znaleźc to miejsce dla członków klanu)
Brawa dla niej!
• O co w tym chodzi?
Otóż, każdy wilk może założyc swój własny klan lub do niego dołączyc. Każdy klan jest inny, dla innych wilków, o innych preferencjach. Jeden klan przyjmuje wilki stworzone do walki, drugi składa się głównie z uzdrowicieli... jeszcze inny przyjmuje każdego.
Klan może miec swój własny herb i flagę oraz, co za tym idzie - flagę.
Można założyć klan dopiero jak napisze się 10 opowiadań!
• Formularze potrzebne do założenia klanu:
a) Ogół:
Założyciel: Imie wilka zakładającego klan
Nazwa:
Opis: Można napisac w nim co się chce... najlepiej zamieścic w nim takie informacje jak preferencje przyjmowanych wilków(np.: "Członek tego klanu powinien miec szlachetne serce i nie bac się śmierci. Musi byc zdolny poświęcic własne życie by ocalic słabszego")
b) Symbole[w karzdym punkcie tego formularza należy podac link do obrazka!]:
Symbol: Każdy klan ma swój własny symbol... może nim byc pióro, błyskawica lub dowolna inna rzecz.
Herb: Najczęściej znajduje się na nim symbol klanu + dodatki typu tło czy kształt herbu
Flaga: Jak wygląda flaga - każdy wie. Należy zamieścic na niej tło złozone z kolorów przewodnich klanu + ich opisy. (np. jesli flaga jest czerwono biała - Czerwień może symbolizowac krew, a biel czyste serce)
c) Siedziba:
Zdjęcie: Obraz przedstawiający miejsce spotkań klanu
Nazwa siedziby:
Opis siedziby: (Np. wskazówki do tego jak znaleźc to miejsce dla członków klanu)
Od Yoan'a cd. Misao
- A któreś z nich może pomaga na wzrok? Bo zdaje się, że takiego potrzebujesz! - warknąłem i zacząłem iśc dalej. Wadera nie odpowiadała zdziwiona, zapewne moim zachowaniem... zatrzymałem się. W głowie pojawił mi się zalążek całkiem niezłego pomysłu.
- Ech... wybacz moje zachowanie. - zacząłem - przed chwilą miałem niemiłe starcie z ludźmi, popsuli mi humor. Mówiłaś cos może o jakiś ziołach? - spytałem.
- Tak... e... szukam tutaj ziół leczących. Jestem... z watahy Wolf Blood, a ty?
- Nie mam watahy, ale ta nazwa wygląda na całkiem wympatyczną... - jeśli uda mi się utrzymac ten ton, może mnie nawet polubi. Usmiechnałem się do wadery, w duchu jednak nie potrafiłem się powstrzymac.
~"Wilcza krew... hahaha... Odynie... kto wymyslił tą nazwę!?..." - pomogło mi to w uśmiechu.
- Może zaprowadziłabyś mnie do alphy? - zaproponowałem - może nawet mnie przyjmie.
<Misao?>
- Ech... wybacz moje zachowanie. - zacząłem - przed chwilą miałem niemiłe starcie z ludźmi, popsuli mi humor. Mówiłaś cos może o jakiś ziołach? - spytałem.
- Tak... e... szukam tutaj ziół leczących. Jestem... z watahy Wolf Blood, a ty?
- Nie mam watahy, ale ta nazwa wygląda na całkiem wympatyczną... - jeśli uda mi się utrzymac ten ton, może mnie nawet polubi. Usmiechnałem się do wadery, w duchu jednak nie potrafiłem się powstrzymac.
~"Wilcza krew... hahaha... Odynie... kto wymyslił tą nazwę!?..." - pomogło mi to w uśmiechu.
- Może zaprowadziłabyś mnie do alphy? - zaproponowałem - może nawet mnie przyjmie.
<Misao?>
Od Misao cd. Yoan'a
Nawrzeszczałam na Rode,a ta nie odpowiedziała. Zdenerwowana poszłam do lasu. Musiałam znaleźć jakiś zioła. Jako szamanka moim zadaniem było też leczenie wilków.
Z oddali wyczułam woń Zdrowego Ziela. Biegłam szybko,by je zebrać. Nagle wpadłam na wielkiego basiora.
-Prze...Przepraszam-wyjąkałam wystraszona.-Zbierałam tylko trochę ziół. Widzisz,te pomagają w leczeniu ran. Jestem Misao,z watahy Wolf Blood,a ty?
Z oddali wyczułam woń Zdrowego Ziela. Biegłam szybko,by je zebrać. Nagle wpadłam na wielkiego basiora.
-Prze...Przepraszam-wyjąkałam wystraszona.-Zbierałam tylko trochę ziół. Widzisz,te pomagają w leczeniu ran. Jestem Misao,z watahy Wolf Blood,a ty?
sobota, 13 grudnia 2014
Od Ayry cd. Yoan'a
Postanowiłam znaleść sobie paru znajomych zauważyłam pewnego basiora który obojętnie podszedł obok mnie.Podbiegłam i powiedziałam
-Hej...no cóż jestem Ayra ...a ty?-spojrzałam na wilka który patrzał na mnie jak bym była nie wiadomo kim...
Yoan?
-Hej...no cóż jestem Ayra ...a ty?-spojrzałam na wilka który patrzał na mnie jak bym była nie wiadomo kim...
Yoan?
Od Yoan'a
Biegłem drogą stworzoną przez ludzi... to znaczy, uciekałem bo jak to zwykle bywa, w miejscach należących do ludzi można ich spotkac dośc często. Nie potrafiłem się jednak powstrzymac przed zboczeniem z gęstych zarośli na gładką ścieżkę. A teraz goni mnie człowiek z naładowaną strzelbą i sforą psów.
- Ciekawe co by było, gdybyś był sam, bez strzelby - mruknąłem sam do siebie i przyśpieszyłem. Tuż obok mnie uderzyła w ziemie kolejna kula wystrzelona ze strzelby. Wskoczyłem w krzaki. Psy ujadały jak nienormalne ponieważ nie potrafiły mnie znaleźc, a człowiek nie mogąc byc od nich gorszy - również zaczął wydzierac się na cały las. - powodzenia... - zaśmiałem się pod nosem i zacząłem skradac się coraz dalej od człowieka i jego stada kundli aż do momentu gdy straciłem ich z oczu.
W końcu mogłem spokojnie kontynuowac drogę więc wyrównałem kroku, lecz po chwili niedługiej coś na mnie wpadło. Tym "czymś" był wilk.
- Uważaj jak chodzisz, idioto! - warknąłem.
Ktoś?
- Ciekawe co by było, gdybyś był sam, bez strzelby - mruknąłem sam do siebie i przyśpieszyłem. Tuż obok mnie uderzyła w ziemie kolejna kula wystrzelona ze strzelby. Wskoczyłem w krzaki. Psy ujadały jak nienormalne ponieważ nie potrafiły mnie znaleźc, a człowiek nie mogąc byc od nich gorszy - również zaczął wydzierac się na cały las. - powodzenia... - zaśmiałem się pod nosem i zacząłem skradac się coraz dalej od człowieka i jego stada kundli aż do momentu gdy straciłem ich z oczu.
W końcu mogłem spokojnie kontynuowac drogę więc wyrównałem kroku, lecz po chwili niedługiej coś na mnie wpadło. Tym "czymś" był wilk.
- Uważaj jak chodzisz, idioto! - warknąłem.
Ktoś?
Od Misao cd. Rose
-Gdzie ty byłaś?!-warknęłam-Nawet nie wiesz,jak się martwiliśmy. Cała wataha szukała cię po lasach. Myśleliśmy,że złapał cię człowiek!
Z reguły nie byłam taka zdenerwowana. Ale bardzo nie lubiłam,gdy ktoś łamał zasady. A czy niepisaną zasadą było powiadamianie o swoich DŁUGICH wycieczkach?!
Z reguły nie byłam taka zdenerwowana. Ale bardzo nie lubiłam,gdy ktoś łamał zasady. A czy niepisaną zasadą było powiadamianie o swoich DŁUGICH wycieczkach?!
Od Rose
Nie tak dawno temu pewna już dorosła wilczyca o zacnym imieniu Rose wyruszyła na spotkanie twarzą w twarz, pysk w pysk czy jeszcze jakoś inaczej z przygodą. Nie, nie, nie zamierzam tak tego zaczynać! Jaka przygoda? Wściekła wiewiórka chowająca się w krzakach, która szuka zemsty w wilkach bo te zagryzły jej rodzinę? No proszę, aż taka dziwna to nie jestem aby wymyślać takie durnoty na usprawiedliwienie nieobecności w obozie. Ile mnie nie było, bo już nie pamiętam. Chyba trzy dni, albo dwadzieścia cztery godziny. Ale chwila.
Kim ja jestem?!
Wilkiem.
A dokładniej?!
Łowcą.
I co robisz jako łowca?
Poluję.
Czyli masz wymówkę, tyko idź coś upoluj!
Dziękuję Ci moja ukochana resztko zdrowego- a może i nie - rozsądku, czy czegoś tam.
Po zakończeniu myślenia szybko pobiegłam w moje tajemnicze miejsce, by zapolować. Pierwsze co ujrzałam to sarnę. Skradałam się, i w końcu przeszłam do mojego ulubionego- dopadnięcia ofiary. Nie powiem że sarna się nie broniła, ale przecież dla wilka tak inteligentnego jakim jestem, to było łatwe. No to znaczy trzeba przynajmniej wiedzieć gdzie jest szyja, w której jest tętnica, jeśli dobrze zapamiętałam z tego ględzenia tej starej, yhym... wadery odnośnie polowań i zabijania. Dobra, nie ważne. W każdym razie przegryzłam tej sarnie gardło.
Weszłam do obozu równym i stanowczym krokiem. Bohatersko uniosłam - pusty - łeb do góry i zaniosłam swoją zdobycz w postaci dużej i masywnej sarny w miejsce, w którym zawsze takie padliny leżą. Odłożyłam ją i poszłam odpocząć. Ułożyłam się pod dość dużym krzakiem. Położyłam się na plecach, po czym zamknęłam oczy. Słońce przyjemnie grzało moją sierść, do momentu w którym nagle zgasło.
- Ej, zasłaniasz mi słońce.- powiedziałam nie ruszając się z miejsca.
Ktoś?
Kim ja jestem?!
Wilkiem.
A dokładniej?!
Łowcą.
I co robisz jako łowca?
Poluję.
Czyli masz wymówkę, tyko idź coś upoluj!
Dziękuję Ci moja ukochana resztko zdrowego- a może i nie - rozsądku, czy czegoś tam.
Po zakończeniu myślenia szybko pobiegłam w moje tajemnicze miejsce, by zapolować. Pierwsze co ujrzałam to sarnę. Skradałam się, i w końcu przeszłam do mojego ulubionego- dopadnięcia ofiary. Nie powiem że sarna się nie broniła, ale przecież dla wilka tak inteligentnego jakim jestem, to było łatwe. No to znaczy trzeba przynajmniej wiedzieć gdzie jest szyja, w której jest tętnica, jeśli dobrze zapamiętałam z tego ględzenia tej starej, yhym... wadery odnośnie polowań i zabijania. Dobra, nie ważne. W każdym razie przegryzłam tej sarnie gardło.
Weszłam do obozu równym i stanowczym krokiem. Bohatersko uniosłam - pusty - łeb do góry i zaniosłam swoją zdobycz w postaci dużej i masywnej sarny w miejsce, w którym zawsze takie padliny leżą. Odłożyłam ją i poszłam odpocząć. Ułożyłam się pod dość dużym krzakiem. Położyłam się na plecach, po czym zamknęłam oczy. Słońce przyjemnie grzało moją sierść, do momentu w którym nagle zgasło.
- Ej, zasłaniasz mi słońce.- powiedziałam nie ruszając się z miejsca.
Ktoś?
Otwarcie bloga!
Oficjalnie ogłaszam, że blog zostaje otwarty! Aby dołączyć, trzeba wejść do zakładki 'formularz', ale wcześniej wypada zapoznać się z regulaminem bloga.
Zapraszam! (:
Subskrybuj:
Posty (Atom)