Właśnie szłam sobie lasem rozmyślając jakie to życie jest okropne,kiedy nagle usłyszałam odległe kroki . Zaczęłam uciekać bo jeszcze nigdy nie spotkałam innego wilka ani człowieka.Choć bardzo bym chciała.Chciałabym też mieć dom i rodzinę.Ale oczywiście to za duże wymagania... Ludzie zabili moich rodziców oraz siostrę.Widziałm to ale nie miałam odwagi ich powstrzymać.I tak to się dla mnie skończyło.Więc tak sobie myślałam biegnąc ile sił w łapach kiedy zza zakrętu wyłonił się jakiś inny wilk. Wpadłam na niego całym ciężarem i oboje potoczyliśmy się jakieć 3 metry dalej.
-Co ty wyrabiasz?-warknął wilk. Teraz widziałam go bardzo dokładnie.Był wielki, czarny i nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
-Ja...No bo...-próbowałam się tłumaczyć.
-Nie obchodzi mnie co tu robisz ani kim jesteś.Poprostu zejdź mi z oczu-powiedział basior wystawiają białe kły.I w tym momencie odbiegł przed siebie nie odwracając się już do mnie.
Było mi tak smutno że pierwszy wilk jakiego w życiu spotkałam był dla mnie tak nie miły.Usiadłam więc na brzegu ścieżki i zaczęłam cicho ujadać.W tym momencie podszedła do mnie piękna biała wilczyca.
-Co się stało?-spytała.
Nie miałam siły jej odpowiedzieć. Byłam tak zmęczona biegiem i tak wystraszona że po prostu padłam na ziemię zemdlona. A gdy się obudziłam wilczyca nadal nademną stała i patrzyła swoimi szeroko otwartymi błękitnymi oczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz